Internet
wspiera nas w codziennych działaniach - pozwala robić zakupy bez wychodzenia z
domu, rozmawiać z rodziną, zawierać nowe znajomości, grać w ulubione gry,
uczyć się i planować podróże. Ale tak jak w codziennym życiu, tak i
tu istnieją zagrożenia. Czasem podobne do tych, które spotykamy na co dzień,
czasem charakterystyczne jedynie dla świata cyfrowego.
To
oczywiście nie znaczy, że powinniśmy z niego zrezygnować. Epidemia grypy rzadko
sprawia, że przestajemy wychodzić z domu, prawda? Ryzyko trafienia na
kieszonkowca na targowisku nie oznacza, że nie idziemy tam robić zakupów.
Zamiast tego szczepimy się, łykamy dużo witaminy C na wzmocnienie odporności,
często wietrzymy pomieszczenia, a na targowisku portfel chowamy głęboko i pilnujemy torebki. Wiemy przecież, że najważniejsze są ostrożność i
przestrzeganie określonych zasad.
Tak samo jest w internecie. Przed zagrożeniami chroni
nas oprogramowanie antywirusowe, które wystarczy zainstalować. Są również
zasady, które pozwalają unikać kradzieży danych z komputera oraz dawać odpór
naciągaczom i wyłudzaczom.
Złośliwe oprogramowanie - to głównie osławione
wirusy komputerowe. Zostały stworzone przez człowieka, ale raz przeniesione do
komputera działają już automatycznie. Mogą niszczyć dane i programy w twoim
komputerze. Mogą wywołać lawinę reklam. Wykorzystują je też hakerzy - włamują
się do komputerów na całym świecie, żeby zdobyć numery kont czy kart
kredytowych. Mogą okraść twoje konto albo kupić coś czy sprzedać na twój
rachunek. W skrajnej sytuacji przejmą kontrolę nad twoim komputerem i za jego
pośrednictwem, ale zupełnie bez twojej wiedzy, szkodzą innym.
Wirusy
- to małe komputerowe szkodniki, trudne
do wykrycia i bardzo zaraźliwe. Są tak zaprojektowane, żeby niepostrzeżenie
atakować komputer. Oczywiście nie przenoszą się w powietrzu ani przez dotyk,
tylko przez sieć i różne nośniki danych, na przykład płyty CD czy
pendrive'y. Mogą się przyczepić do danych, które pobierasz z internetu podczas
oglądania stron internetowych lub sprawdzania poczty e-mail. Możesz je też
przypadkiem złapać, kiedy przenosisz dane z komputera na komputer. Wirus
komputerowy działa podobnie jak ten, który wywołuje choroby w ludzkim
organizmie: przyczepia się do zdrowego pliku, mnoży się i przenosi na inne
organizmy. Wirus komputerowy stara się uszkodzić zainstalowane w komputerze
programy oraz zarazić inne komputery, na przykład rozsyłając zakażoną pocztę
do wszystkich, z którymi korespondujesz przez e-mail. Może narobić sporo szkód
- usunąć ważne dokumenty, uszkodzić programy, system operacyjny, a nawet cały
dysk.
Trojany
- to odmiana wirusa. Nazwa pochodzi od
konia trojańskiego i działa na podobnej zasadzie w przeciwieństwie do
wirusa trojany nie działają od razu, starają się jak najdłużej pozostać niezauważone.
Zadaniem trojana nie jest zniszczenie twojego komputera, tylko stworzenie
„furtek", przez które hakerzy będą mogli, w razie potrzeby, dostać się do
środka. Mogą w ten sposób rozsyłać spam, ale mogą nawet czytać wpisywane
informacje (np. kiedy wpisujesz swoje hasło do konta). Po każdym włamaniu do
komputera pozostaje ślad, dzięki któremu policyjni informatycy mogą trafić do
przestępcy. Sprytni hakerzy utrudniają to zadanie - łączą się na przykład
z komputerem ofiary nie przez swój komputer, ale przez komputery zupełnie
nieświadomych użytkowników, które przejęli dzięki trojanom. Ty możesz być
takim pośrednikiem - każdy niezabezpieczony komputer może być narzędziem
przestępstwa. Jeśli haker wprowadzi do twojego komputera trojana, który pomoże
okraść kogoś innego z użyciem twojego komputera, to policja po śladzie trafi do
ciebie.
Spyware
(czytaj: spajłer) - to bardziej
wyspecjalizowane trojany, które niezauważone wykradają z twojego komputera
istotne dane, np. hasła, numery kart kredytowych, adresy e-mail. To brzmi jak z
filmu szpiegowskiego, ale nie musisz być agentem obcego wywiadu, by być narażonym
na utratę ważnych danych. Programy typu spyware działają automatycznie i
wysyłają do swoich „mocodawców" dane tysięcy internautów, którzy mogą -
choć nie muszą - z nich skorzystać.
Phishing
(czytaj: fiszing) - czyli łowienie haseł.
Zaczyna się od e-maila, który wygląda jak wysłany z banku, w którym masz
konto, z prośbą o zmianę hasła dostępu ze względów bezpieczeństwa oraz linkiem
do strony, która bardzo przypomina stronę logowania twojego banku. Jeśli się
zalogujesz, twój login i hasło trafią do oszustów. Banki internetowe
czasem rzeczywiście proszą swoich klientów o zmianę hasła, ale zamiast linku do
strony logowania w liście jest zwykle prośba o wejście na stronę banku,
zalogowanie się i zmianę hasła.
Spam
- jest on niegroźny, ale irytuje. Każdy,
kto choć trochę czasu spędził w internecie, zauważy, że pełno tam reklam.
Przychodzą do ciebie e-mailem jako spam, wyskakują przed oczy podczas oglądania
stron internetowych. Tak jak w realnym świecie i w internecie są ludzie, którzy
próbują wyłudzać od nas informacje. Mogą oni sprzedawać nasze dane różnym
firmom, które słono płacą za adresy e-mail oraz numery telefonów komórkowych,
żeby zasypywać reklamami lub niechcianymi materiałami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz