czwartek, 28 listopada 2013

Co ci grozi w sieci?

Internet wspiera nas w codziennych działaniach - pozwala robić zakupy bez wychodzenia z domu, rozmawiać z rodziną, zawierać nowe znajomości, grać w ulubione gry, uczyć się i planować podróże. Ale tak jak w codziennym życiu, tak i tu istnieją zagrożenia. Czasem podobne do tych, które spotykamy na co dzień, czasem charakterystyczne jedynie dla świata cyfrowego.

To oczywiście nie znaczy, że powinniśmy z niego zrezygnować. Epidemia grypy rzadko sprawia, że przestajemy wychodzić z domu, prawda? Ryzyko trafienia na kieszonkowca na targowisku nie oznacza, że nie idziemy tam robić zakupów. Zamiast tego szczepimy się, łykamy dużo witaminy C na wzmocnienie odporności, często wietrzymy pomieszczenia, a na targowisku portfel chowamy głęboko i pilnujemy torebki. Wiemy przecież, że najważniejsze są ostrożność i przestrzeganie określonych zasad.

Tak samo jest w internecie. Przed zagrożeniami chroni nas oprogramowanie antywirusowe, które wy­starczy zainstalować. Są również zasady, które pozwalają unikać kradzieży danych z komputera oraz da­wać odpór naciągaczom i wyłudzaczom.

Złośliwe oprogramowanie - to głównie osławione wirusy komputerowe. Zostały stworzo­ne przez człowieka, ale raz przeniesione do komputera działają już automatycznie. Mogą niszczyć dane i programy w twoim komputerze. Mogą wywołać lawinę reklam. Wykorzy­stują je też hakerzy - włamują się do komputerów na całym świecie, żeby zdobyć numery kont czy kart kredytowych. Mogą okraść twoje konto albo kupić coś czy sprzedać na twój rachunek. W skrajnej sytuacji przejmą kontrolę nad twoim komputerem i za jego pośrednictwem, ale zupełnie bez twojej wiedzy, szkodzą innym.
Wirusy - to małe komputerowe szkodniki, trudne do wykrycia i bardzo zaraźliwe. Są tak zapro­jektowane, żeby niepostrzeżenie atakować komputer. Oczywiście nie przenoszą się w powietrzu ani przez dotyk, tylko przez sieć i różne nośniki danych, na przykład płyty CD czy pendrive'y. Mogą się przyczepić do danych, które pobierasz z internetu podczas oglądania stron internetowych lub sprawdzania poczty e-mail. Możesz je też przypadkiem złapać, kiedy przenosisz dane z komputera na komputer. Wirus komputerowy działa podobnie jak ten, który wywołuje choroby w ludzkim organizmie: przyczepia się do zdrowego pliku, mnoży się i przenosi na inne organizmy. Wirus kom­puterowy stara się uszkodzić zainstalowane w komputerze programy oraz zarazić inne kompute­ry, na przykład rozsyłając zakażoną pocztę do wszystkich, z którymi korespondujesz przez e-mail. Może narobić sporo szkód - usunąć ważne dokumenty, uszkodzić programy, system operacyjny, a nawet cały dysk.
Trojany - to odmiana wirusa. Nazwa pochodzi od konia trojańskiego i działa na podobnej zasadzie w przeciwieństwie do wirusa trojany nie działają od razu, starają się jak najdłużej pozostać nie­zauważone. Zadaniem trojana nie jest zniszczenie twojego komputera, tylko stworzenie „furtek", przez które hakerzy będą mogli, w razie potrzeby, dostać się do środka. Mogą w ten sposób rozsyłać spam, ale mogą nawet czytać wpisywane informacje (np. kiedy wpisujesz swoje hasło do konta). Po każdym włamaniu do komputera pozostaje ślad, dzięki któremu policyjni informatycy mogą trafić do przestępcy. Sprytni hakerzy utrudniają to zadanie - łączą się na przykład z komputerem ofiary nie przez swój komputer, ale przez komputery zupełnie nieświadomych użytkowników, któ­re przejęli dzięki trojanom. Ty możesz być takim pośrednikiem - każdy niezabezpieczony komputer może być narzędziem przestępstwa. Jeśli haker wprowadzi do twojego kompu­tera trojana, który pomoże okraść kogoś innego z użyciem twojego komputera, to policja po śladzie trafi do ciebie.
Spyware (czytaj: spajłer) - to bardziej wyspecjalizowane trojany, które niezauważone wykra­dają z twojego komputera istotne dane, np. hasła, numery kart kredytowych, adresy e-mail. To brzmi jak z filmu szpiegowskiego, ale nie musisz być agentem obcego wywiadu, by być na­rażonym na utratę ważnych danych. Programy typu spyware działają automatycznie i wysyłają do swoich „mocodawców" dane tysięcy internautów, którzy mogą - choć nie muszą - z nich skorzystać.
Phishing (czytaj: fiszing) - czyli łowienie haseł. Zaczyna się od e-maila, który wygląda jak wysłany z banku, w którym masz konto, z prośbą o zmianę hasła dostępu ze względów bez­pieczeństwa oraz linkiem do strony, która bardzo przypomina stronę logowania twojego banku. Jeśli się zalogujesz, twój login i hasło trafią do oszustów. Banki internetowe czasem rzeczywiście proszą swoich klientów o zmianę hasła, ale zamiast linku do strony logowania w liście jest zwykle prośba o wejście na stronę banku, zalogowanie się i zmianę hasła.
Spam - jest on niegroźny, ale irytuje. Każdy, kto choć trochę czasu spędził w internecie, zauważy, że pełno tam reklam. Przychodzą do ciebie e-mailem jako spam, wyskakują przed oczy podczas oglądania stron internetowych. Tak jak w realnym świecie i w internecie są ludzie, którzy próbują wyłudzać od nas informacje. Mogą oni sprzedawać nasze dane róż­nym firmom, które słono płacą za adresy e-mail oraz numery telefonów komórkowych, żeby zasypywać reklamami lub niechcianymi materiałami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz